Zwierciadło Męki Chrystusa i Świadectwo Bożej Miłości

Całun Turyński to długie na 4,4 m, a szerokie na 1,1 m, lniane płótno, na którym widnieje odbicie ubiczowanego, umęczonego i ukrzyżowanego mężczyzny, a dla większości chrześcijan po prostu Jezusa Chrystusa.

Swój przydomek „Turyński”, Całun zawdzięcza temu, że od 1578 roku po dziś, przechowywany jest w Turynie we Włoszech, gdzie co kilka lat, na kilka tygodni mają miejsce jego publiczne wystawienia (ze względu na żółknięcie płótna nie jest możliwa jego stała ekspozycja), ściągające miliony pielgrzymów z całego świata.

Najbardziej rzucającymi się w oczy na płótnie, są najmniej istotne elementy, tj. dziury i wypalenia powstałe na przestrzeni wieków, na skutek kilku pożarów, w tym największe, powtarzające się symetrycznie trójkątne dziury oraz dwie wypalone na całej długości płótna równoległe linie, po pożarze z 1532 roku, który miał miejsce we francuskim Chambery (gdzie Całun był przechowywany zanim znalazł się w Turynie).

Tym co nadaje Całunowi jego niezwykły charakter jest wspomniane na początku odbicie ciała. Sposób utrwalenia wizerunku do dziś pozostaje zagadką, także dla współczesnej nauki. Poza odbiciem ciała, na Całunie, w miejscach obrażeń poniesionych w czasie Męki, znajdują się także ślady prawdziwej, ludzkiej krwi grupy AB – tej samej która pojawia się także przy cudach eucharystycznych i na innych relikwiach związanych z Męką Pańską.

Szczególnie uderzająca jest zbieżność jaka zachodzi pomiędzy tym, co na Całunie można zobaczyć, z tym co o Pasji Chrystusa można przeczytać w Ewangeliach. W świetle obrażeń ciała widocznych na Całunie: obita w czasie przesłuchiwania przed Sanhedrynem i drwin w Pretorium twarz, rany po biczowaniu, ślady po koronie cierniowej, obrażenia powstałe na skutek dźwigania krzyża, dziury w ciele po przybiciu do krzyża oraz przecięty bok z plamami krwi i osocza, staje się także możliwa dokładna rekonstrukcja przebiegu Męki Pańskiej.

Wiele przeprowadzonych na Całunie badań wydaje się wskazywać na jego autentyczność. Poza wyjątkowością samego wizerunku (właściwość negatywu, obrazu trójwymiarowego, izotropowość) uderza szczególnie jego zbieżność z wczesnochrześcijańskimi przedstawieniami Chrystusa, w opinii niektórych badaczy Całun – a przynajmniej jego część przedstawiająca twarz – mógł pełnić rolę „matki wszystkich ikon”.

Na Całunie odkryto także: pyłki roślin z Palestyny i Azji Mniejszej (ponad 30  gatunków; byłoby to zgodne z przypuszczeniami historyków, którzy twierdzą, że Całun nim w XIV wieku odnalazł się we Francji znajdował się w Bizancjum); oraz Francji i Włoch (po kilka gatunków); aragonit (rzadki rodzaj wapiennej skały) z domieszką strontu i żelaza, którego złoża w starożytności eksploatowano pod Jerozolimą, i który był używany tam jako budulec. Ponadto wokół ciała odbiły się kwiaty, kwitnące w okolicach Jerozolimy na przełomie marca i kwietnia, które zostały najwyraźniej zawinięte wraz ze zwłokami.

Datowanie radiowęglowe Całunu, które miało miejsce w 1988 roku, a które wykazało średniowieczne pochodzenie płótna, jest dziś krytykowane ze względu na jego sposób przeprowadzenia: jedna próbka, zamiast kilku próbek z różnych miejsc; z prawego górnego rogu, który był zanieczyszczony oraz mógł być naprawiany, zamiast z miejsca w głębi płótna i z dala od dziur oraz wyraźnych zanieczyszczeń. Odkrycie w pobranej wówczas próbce bawełnianych nici oraz analiza masy i gęstości materiału z próbki w stosunku do materiału Całunu, wydaje się faktycznie takie naprawy potwierdzać. Inne zaś badania wieku płótna, jak analiza stopnia utleniania waniliny, badania spektroskopii ramanowskiej i fourierowskiej oraz poziom degradacji krwi wskazują na starożytne pochodzenie materiału.

Pytanie o autentyczność Całunu, to ważne pytanie, ale ostatecznie nie najważniejsze, jakie można sobie w jego obliczu zadać. Najtrudniejszym pytaniem z jakim musi się zmierzyć człowiek spoglądający na Całun jest pytanie o sens tego co Całun przedstawia. Dlaczego stało się to co na nim widać? Dlaczego Jezus umarł? I dlaczego było to tak straszne?

Bóg, o którym czytamy, że jest sprawiedliwy, wierny i prawdomówny, przez całe Pismo Święte objawia nam, że grzech prowadzi do śmierci oraz, że karą ze grzech jest właśnie śmierć. Każdy z nas jest grzesznikiem, należałoby sobie zatem zadać w tym miejscu pytanie: dlaczego w takim razie żyję? – Bo na ludzką logikę albo oznaczałoby to, że Bóg przestał być sprawiedliwy albo prawdomówny. Na szczęście Boża logika jest inna niż nasza, każdy z nas żyje, dlatego, że Jezus umarł za nas, On w Swojej Męce znalazł się w miejscu, w którym każdy z nas powinien się znaleźć, w czym z jednej strony dopełniła się miara sprawiedliwości – śmierć karą za grzech, ale też z drugiej strony objawiło się Boże Miłosierdzie, że to nie my, ale że to Bóg dał Swojego Syna, aby każdy kto w niego wierzy nie zginął ale miał życie wieczne… O ogromie cierpienia Jezusa, zdecydowaliśmy my, którzy jesteśmy winni Jego śmierci, ten ogrom cierpień wynikał i musiał być adekwatny, w stosunku do ludzkiej nienawiści jaka może zrodzić się w naszych sercach.

Całun zatem jawi się jako Ikona Kerygmatu i Bożej Męki, przez którą Bóg pragnie przekonać nas o swojej Miłości. Kiedy Jezus chodzi po ziemi nie wszyscy których spotyka się nawracają, ci zaś którzy się nawracają to, albo Ci którzy widzą bądź doświadczają cudu, albo też słyszą to, co On głosi, i jedno albo drugie zmienia ich życie. Ale jest jeszcze jedna postać, która ani cudów nie widzi, ani głoszonych nauk Jezusa nie słyszy, a się nawraca i to w ostatniej chwili, widząc jak Jezus umiera – Dobry Łotr. Może każdy z nas coś z niego ma w sobie, że musi czasem zobaczyć coś takiego jak Całun, aby dać się Bogu przekonać o Jego Miłości.